konsumpcjonizm odziezowy

Jak konsumpcjonizm odzieżowy niszczy planetę?

Śmieciowa moda (Fast fashion) – podobnie jak śmieciowe jedzenie (Fast food) – uznawana jest za jedną z przyczyn kryzysu klimatycznego, zaraz obok przemysłu petrochemicznego i mięsnego.  Świadomi konsumenci widzą wszystko, co dzieje się wokół przemysłu Fast fashion także w kontekście drastycznych zmian klimatycznych, bo patrzą na ów przemysł z perspektywy badaczy rozpasanego konsumpcjonizmu. Tak.

Nieokiełznany konsumpcjonizm odzieżowy niszczy naszą planetę. Przynosi ogromne szkody społeczne i ma gigantyczny negatywny wpływ na środowisko naturalne. Wiele firm odzieżowych, w ramach poprawy wizerunku, stosuje tzw. greenwashing (ekościema, czy – jak wolicie – zielone mydlenie oczu) czyli dąży do przekonania klientów, że robi więcej, aby chronić środowisko niż ma to miejsce w rzeczywistości. A rzeczywistość wygląda tak…

Fast fashion vs Slow fashion

Fast fashion – „śmieciowa moda”, „szybka moda” – to nic innego jak błyskawicznie zmieniające się trendy, mające być odpowiedzią na nieustanne zapotrzebowanie klientów na nowe kolekcje ubrań, które na bardzo krótko stają się sprzedażowym hitem, a potem szybko lądują w koszu na śmieci. To także kopiowanie wzorów odzieży luksusowej przez tanie sieciówki, żeby klienci mieli wrażenie, iż sięgają po ubrania z górnej półki i na krótko zaspokajali swoją potrzebę posiadania dóbr luksusowych. Jeszcze do niedawna niemal wszystkie podróbki znanych marek oraz znakomita większość ubrań w segmencie casual miały na metkach napis Made in China, ale Chińczycy dawno już podnieśli stawki i na metkach widzimy dziś częściej innych producentów: Bangladesz, Pakistan, Kambodża.

Największa szwalnia świata

Kambodżę uznaje się za jedną z największych szwalni świata – działa tam nieco ponad tysiąc fabryk, zatrudniających ponad milion osób. W szwalniach panują bardzo wysokie temperatury, nie ma w nich nawiewu ani klimatyzacji. Pracownicy (także dzieci!) nie mogą odejść od maszyn do szycia, aby zjeść czy pójść do toalety w miarę potrzeb (mogą raz w ciągu dnia pracy!) – każda minuta przestoju oznacza bowiem dla pracodawcy stracone dolary. Szwalnie to najczęściej budynki niespełniające żadnych norm budowlanych, często więc zdarzają się pożary, a nawet zawalenia, giną ludzie. Praca w fabrykach odzieży jest dla wielu ludzi (zwłaszcza tych bez wykształcenia i kwalifikacji) jedyną możliwością zarobienia pieniędzy na życie – bez tych marnych zarobków czekałoby ich żebranie lub prostytucja.

Etyczna szafa

Odpowiedzią na Fast fashion jest Slow fashion – „powolna moda” – ubrania, po które sięgamy po długim namyśle i długo się z nimi nie rozstajemy, bo są ponadczasowe i doskonałej jakości. Slow fashion to ogólnoświatowy ruch na rzecz ochrony środowiska i etyki zatrudnienia w przemyśle tekstylnym. Jego rozwojowi sprzyjają projektanci ubrań i szwalnie, którzy podejmują kolejne kroki z myślą o zrównoważonym rozwoju branży odzieżowej. To właśnie oni edukują swoich Klientów i podsuwają im proste pomysły na to, jak każdy z nas może stworzyć etyczną szafę ubraniową.

Jak przejść z trybu fast w tryb slow

Do takich osób należy np. Izabela Sowa, twórczyni marki Lillow. Zapytana o to, jak przejść z trybu fast w tryb slow, podpowiada:

Przede wszystkim trzeba patrzeć na metki i zwracać uwagę, gdzie i z czego produkowane jest ubranie, które chcemy kupić. Szukajmy rzeczy, które są szyte jak najbliżej nas i z naturalnych materiałów. Polscy projektanci współpracują z polskimi szwalniami, kupują tekstylia u polskich producentów. Ubrań nie trzeba transportować na duże odległości. Wiecie co to flight-shaming? To poczucie wstydu motywowanego względami ekologicznymi, że korzysta się z usług lotniczych zamiast używać bardziej ekologicznych środków transportu. Ubrania szyte w Azji muszą przylecieć do Polski samolotami lub przypłynąć kontenerami. Te szyte dla nas, Lillow, w Łodzi – nie muszą.

Pamiętaj, że nie wszystko musi być nowe!

Less waste (czyli mniej marnowania) to kupowanie w sklepach typu second hand albo wymienianie się ubraniami, z kolei Zero waste (czyli zero marnowania) to przerabianie ubrań, np. na woreczki do prania czy na zakupy, a więc użytkowanie tekstyliów do ich śmierci technicznej.

– Ja sama mam w planie kampanię dotyczącą wymieniana się ubraniami i założenie grupy dla moich klientek na FB. Chodzi mi również po głowie szycie ubrań z recyklingu. Chciałabym zacząć od dżinsów. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że proces produkcji naszych ukochanych spodni (zużycie wody, farbowanie, uzyskiwanie efektu sprania itd.) jest ekstremalnie szkodliwy dla środowiska i dla ludzi przy nim pracujących. Dlatego szukam kogoś – jestem już po pierwszych rozmowach – kto będzie przerabiał stare dżinsy na nowe, według moich projektów.

– dodaje Izabela Sowa.

Stwórz garderobę kapsułową

Kolejna sprawa, na którą zwraca uwagę twórczyni marki Lillow to konieczność dbania o to, żeby tzw. odzież basic czyli odzież będąca bazą, fundamentem każdej stylizacji (np. koszulki, T-shirty z długim i krótkim rękawem) była najwyższej jakości.

– To nie tylko kwestia „zakupów z głową”, bo wysoka jakość oznacza wiele sezonów użytkowania oraz możliwość tworzenia wielu stylizacji, ale także… zdrowia! Taka najbliższa ciału koszulka powinna być zrobiona z ekologicznych, naturalnych materiałów, co znacznie ogranicza ryzyko podrażnienia skóry oraz niekorzystny wpływ na nasze zdrowie kiepskiej jakości barwników. Jestem też gorącą zwolenniczką tzw. garderoby kapsułowej. Co to takiego? To idea, zgodnie z którą najlepiej mieć w szafie określoną liczbę klasycznych ubrań w stonowanych/ulubionych kolorach i od czasu do czasu powiększać go o sezonowe elementy garderoby – ale nie przypadkowe, a kupowane po namyśle. Takie podejście do mody daje możliwość ubrania się na każdą okazję przy niewielkiej ilości ubrań w garderobie. Dzięki temu ograniczamy wszechobecny konsumpcjonizm i minimalizujemy negatywny wpływ branży odzieżowej na środowisko.

– komentuje projektantka Iza.

Nie daj się wkręcić w wyprzedaże

Ostatnia rzecz, na którą trzeba uważać to udawane wyprzedaże. W sieciówkach początkowo zawyża się ceny ubrań, żeby w trakcie „wyprzedaży” obniżyć ceny do pierwotnie planowanych. Cotton Incorporated – organizacja non-profit finansowana przez plantatorów bawełny w Stanach Zjednoczonych, która podlega Departamentowi Rolnictwa – oszacowała, że aż 68% konsumentów ocenia atrakcyjność odzieży tylko na podstawie stosunku ceny promocyjnej do pierwotnej. A Polacy kochają wyprzedaże co najmniej tak samo bardzo jak Amerykanie…

Podsumujmy:

Kto jest odpowiedzialny za to szaleństwo? Kto odpowiada za to, że konsumpcjonizm odzieżowy niszczy naszą planetę? I firmy odzieżowe, które nie tylko używają argumentu: „wychodzimy naprzeciw potrzebom klientów”, ale też te potrzeby nieustannie stwarzają i podsycają. I wszyscy, którzy zajmując się modą w social mediach – instagramerki/instagramerzy, influencerki/influencerzy, celebrytki/celebryci, nakręcają tę spiralę. I sami klienci, którzy nie umieją się oprzeć manipulacjom psychologicznym, w tym kuszącym reklamom, oraz mają niewielką wiedzę na temat funkcjonowania przemysłu mody.

Wolisz statystyki? Proszę:

  • Sektor ubraniowy wyceniany jest na ponad 2,5 biliona dolarów
  • Każdego roku produkuje się 150 bilionów sztuk odzieży
  • 25 dni – tyle średnio trwa życie jednej sztuki odzieży z najtańszej sieciówki
  • 1 milion ton odzieży trafia co rok na śmieci
  • 200 tysięcy ton wyrzucają sami mieszkańcy światowej stolicy mody – Nowego Yorku
  • Słynący z uwielbienia dla ekologicznego trybu życia mieszkańcy Skandynawii co roku wyrzucają do śmieci ok. 8 kg tekstyliów
  • 30% plastiku zanieczyszczającego wody i gleby naszej planety pochodzi z ubrań szytych z tworzyw sztucznych (np. poliestru)
  • Chemiczne barwienie tkanin to drugi w kolejności czynnik odpowiadający za skażenie wód gruntowych na świecie
  • przez ostatnie 15 lat aż 250 tysięcy pracowników zakładów tekstylnych w Indiach popełniło samobójstwo
  • w Kambodży działa obecnie ok. 1 tysiąc fabryk odzieżowych, zatrudniających ponad 1 mln osób

Dodaj komentarz